Blisko 70 proc. policjantów z katowickiej drogówki oraz prewencji poszło w poniedziałek na zwolnienia lekarskie. Komenda na ulice musi wysyłać więc funkcjonariuszy z kadr i finansów. – Ci ludzie są przeszkoleni i potrafią wykonywać policyjną robotę – zapewnia komenda.
Rozszerza się policyjny protest polegający na braniu przez funkcjonariuszy zwolnień lekarskich. Najgorsza w regionie sytuacja panuje w Komendzie Miejskiej Policji w Katowicach. W poniedziałek zachorowało 70 proc. mundurowych z wydziałów ruchu drogowego oraz prewencji. To dwie najważniejsze jednostki, na których spoczywa zapewnienie bezpieczeństwa na ulicach miasta.
– W drogówce zwolnienia przysłało aż 70 ze 101 pracujących tam policjantów. I okazało się, że na pierwszą zmianę nie było ludzi do służby – mówi nasz informator.
W tej sytuacji kierownictwo komendy zdecydowało o tym, że do służby patrolowej wysłani zostaną ci policjanci drogówki, którzy na co dzień pracują przy biurkach. Podobna sytuacja panuje w wydziale prewencji. Tam nieobecnych mundurowych zastępują funkcjonariusze delegowani z finansów czy kadr. To oni w poniedziałek rano wyszli patrolować katowickie ulice.
– Każdy policjant jest przeszkolony do takiej pracy, więc mieszkańcy nie powinni się niczego obawiać. Bezpieczeństwo jest zapewnione, a liczba patroli jest zgodna z grafikiem – powiedział nam komisarz Marcin Budzich z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach.
– O 14 służbę zaczyna druga policyjna zmiana. Jak to będzie wyglądało po południu? – zapytaliśmy.
– Nie chcę gdybać, sytuacja jest dynamiczna, jesteśmy jednak przygotowani na różne scenariusze – stwierdził Budzich.
Masowe zwolnienia to element policyjnego protestu
Fala zwolnień lekarskich dotknęła też komendy w Dąbrowie Górniczej, Chorzowie, Sosnowcu czy Tychach. Od rana w poniedziałek z L4 korzystają też mundurowi z oddziałów prewencji w Katowicach. Tam liczba chorych przekroczyła już 100 osób. – Do końca dnia ta liczba może jednak wzrosnąć kilkakrotnie – wzdycha jeden z oficerów śląskiej policji.
Akcję ze zwolnieniami lekarskimi zapoczątkowali mundurowi z województwa łódzkiego. Przed Dniem Zmarłych zwolnienia lekarskie przyniosło tam kilkuset policjantów. Dla komendy był to poważny cios, bo właśnie rozpoczynała się trwająca aż do poniedziałku akcja „Znicz”. Efekt tego był taki, że komendanci, aby zapewnić obsadę patroli, musieli ściągać do służby tych ludzi, którzy mieli wolne.
Masowe zwolnienia to element policyjnego protestu, który rozpoczął się w lipcu. Mundurowi domagają się podwyżek oraz likwidacji wakatów, w komendach brakuje bowiem policjantów do służby. Od kilku miesięcy funkcjonariusze nie nakładają mandatów, tylko stosują upomnienia, na początku października zorganizowali w Warszawie gigantyczną manifestację. Teraz postanowili przechodzić na zwolnienia lekarskie.
– To pokazuje, że policjanci w terenie mają dość ignorowania ich przez MSWiA – mówił Rafał Jankowski, przewodniczący NSZZ Policjantów.